W Polsce od kilku lat zamykane są oddziały porodowe, a sytuacja wciąż się pogarsza. Tylko w 2024 roku działalność zakończyło sześć porodówek, a od 2017 roku – aż 22. Problemy dotykają zarówno dużych miast, jak i mniejszych miejscowości, w tym Mazowsza, Śląska, Podkarpacia oraz Warmii i Mazur. Powód? Brak lekarzy oraz niewystarczające finansowanie szpitali powiatowych.
Brakuje specjalistów, więc oddziały się zamykają
Wielu lekarzy rezygnuje z pracy w szpitalach publicznych, wybierając sektor prywatny, gdzie oferowane są lepsze zarobki i mniejsze ryzyko prawne. Szpitale powiatowe nie są w stanie zapewnić wystarczającej liczby specjalistów, a często już niewielkie braki w kadrze prowadzą do konieczności zamknięcia oddziału.
Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich tłumaczy: „Wystarczy, że w placówce zatrudnionych jest trzech położników, a jeden zachoruje i drugi weźmie urlop – cały oddział przestaje funkcjonować”.
Dodatkowym problemem jest presja finansowa. Szpitale powiatowe nie mogą konkurować z prywatnymi klinikami, które oferują znacznie wyższe stawki. Koszt dyżuru lekarza w publicznym szpitalu to często kilkaset złotych za godzinę, co znacząco obciąża budżety tych placówek.
Lekarze wybierają prywatne kliniki
Dr Michał Bulsa, ginekolog-położnik i prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie, podkreśla, że problemem jest nie tylko wynagrodzenie, ale także warunki pracy i odpowiedzialność prawna. Lekarze w szpitalach powiatowych często pracują przy ograniczonym zapleczu technicznym, a mimo to wymaga się od nich takiej samej skuteczności jak w wyspecjalizowanych klinikach.
Z danych Centralnego Rejestru Lekarzy wynika, że w Polsce pracuje 8080 aktywnych ginekologów-położników. Jednak wielu z nich woli prowadzić prywatne praktyki, gdzie ryzyko błędu medycznego i związanej z tym odpowiedzialności jest znacznie mniejsze.
Brak oficjalnych danych o zamykanych oddziałach
Ministerstwo Zdrowia oraz NFZ nie prowadzą oficjalnej ewidencji zamykanych porodówek. Jak zauważa „Dziennik Gazeta Prawna”, jedynym sposobem na uzyskanie informacji o likwidowanych oddziałach jest analiza lokalnych doniesień i własne wyliczenia.
Co można zrobić?
Zamykanie oddziałów porodowych to problem systemowy, który wymaga pilnych działań. Wprowadzenie lepszych warunków finansowych dla lekarzy, zwiększenie liczby specjalistów oraz poprawa organizacji pracy w szpitalach powiatowych mogą zahamować ten niepokojący trend. Jeśli nic się nie zmieni, dostęp do porodówek w wielu regionach Polski będzie coraz trudniejszy, a przyszłe matki będą zmuszone pokonywać dziesiątki kilometrów, by urodzić dziecko w bezpiecznych warunkach.