FlixBus traktuje pasażerów jak towar – choć zwierzęta mają dziś więcej

FlixBus – firma, która miała być rewolucją w tanim podróżowaniu po Europie, coraz częściej przypomina parodię transportu publicznego. Choć na zielonych autobusach widnieją kolorowe slogany o komforcie, rzeczywistość dla wielu pasażerów – zwłaszcza z Polski – przypomina podróż trzeciej kategorii. I nie chodzi tu tylko o jakość usług, ale o sposób, w jaki firma traktuje ludzi. Bo nawet zwierzęta mają dziś swoje prawa, przestrzeń, opiekę i ciszę. FlixBus? Tam obowiązuje inna logika: cisza ma być, ale z drugiej strony słuchawki kierowcy – pasażerowie mają się dostosować.

 „Nie przeszkadzaj, nie pytaj – i lepiej mów po angielsku”

FlixBus działa w wielu krajach, ale jak się okazuje, polski pasażer traktowany jest jak klient drugiej kategorii. Infolinia w języku polskim? Działa… ale tylko od poniedziałku do piątku, do godziny 17:00. Masz problem wieczorem albo w weekend? Trudno. Chcesz pomocy? Ucz się angielskiego. Dla porównania – infolinia po angielsku działa 7 dni w tygodniu, przez większą część dnia.

To nie tylko niedogodność – to dyskryminacja językowa, która uderza w podstawowe prawo do informacji i kontaktu z przewoźnikiem. Firma, która zarabia w Polsce miliony, nie potrafi zapewnić minimum szacunku dla lokalnych pasażerów.

 Opóźnienia, zmiany, chaos – norma, nie wyjątek

Pasażerowie skarżą się na nagłe zmiany rozkładów jazdy, przesunięcia godzin wyjazdu, a nawet anulowanie kursów w ostatniej chwili. Jedna z pasażerek w komentarzu na Google napisała:

„Wyjazd z Warszawy przesunięty o 2 godziny bez ostrzeżenia. Żadnego kontaktu. Kierowca wzruszył ramionami, a numer infolinii nie działał.”

Takie sytuacje to chleb powszedni. Nawet jeśli uda się skontaktować z obsługą klienta – odpowiedzi są automatyczne, wysyłane z gotowych szablonów. Treści typu:
„Przykro nam, zgłoszenie zostało przyjęte.”
„Zwrot zostanie rozpatrzony.”
„Dziękujemy za kontakt.”
Czyli – tłumacząc na ludzki język: „Nie interesuje nas to.”

 Kupiłeś miejsce? Kierowca i tak zrobi po swojemu

Jednym z największych absurdów jest ignorowanie przez kierowców rezerwacji miejsc. Klient płaci za wybrane miejsce z przodu? Może skończyć z tyłu, obok toalety, bo „kto pierwszy, ten lepszy”.

„Powiedziałem, że mam miejsce numer 3. Kierowca odparł: ‚Siadaj gdzie chcesz’. A potem usiadł ktoś inny, bo szybciej wsiadł.”

To nie tylko brak organizacji – to kpina z klienta i złamanie warunków zakupu.

Zwrot pieniędzy? Powodzenia…

FlixBus oferuje zwroty – teoretycznie. W praktyce to długi, męczący i frustrujący proces. Pasażerowie skarżą się, że:

  • nie otrzymują zwrotów w gotówce, tylko w postaci voucherów,

  • formularze działają wybiórczo,

  • pieniądze wracają po wielu tygodniach – albo wcale.

„Zamówienie anulowane przez FlixBus. Zwrot miał być w 7 dni – czekam już 3 tygodnie.”

 FlixBus – zniszczył reputację tanich podróży?

Kiedyś było tanio i wygodnie. Dziś tanio bywa, ale wygodnie – tylko na papierze. W czasach, gdy nawet PKP zaczyna wygrywać standardem, FlixBus cofa się do poziomu taniego przewoźnika z lat 90., tylko że z aplikacją i zielonym logo.

 Pasażer nie bydło – choć FlixBus zdaje się o tym zapominać

Tytuł tego artykułu nie jest przypadkowy. Pasażerowie FlixBusa zasługują na więcej niż anonimowe szablony, ignorancję i brak kontaktu. Dziś nawet transport zwierząt podlega ścisłym przepisom – zapewnia się im przestrzeń, dostęp do wody, odpowiednią temperaturę. A pasażer FlixBusa? Bywa, że nie ma nawet tego.

 Masz wybór – i warto z niego skorzystać

Coraz więcej podróżnych wybiera lokalnych przewoźników, którzy oferują mniej marketingu, ale więcej szacunku. Bo czasem mniej znaczy więcej – szczególnie wtedy, gdy nikt nie traktuje Cię jak problem.


Artykuł oparty jest na doświadczeniach pasażerów oraz publicznie dostępnych opiniach internetowych. Redakcja pozostaje otwarta na stanowisko FlixBusa i chętnie opublikuje odpowiedź przedstawicieli firmy.