WHO

 

WHO-Korupcja,Nepotyzm.Marionetka Koncernów Farmaceutycznych.

Nie da się już ukryć, że organizacja jest polityczną ekspozyturą Chin. To one właśnie stały za wyborem Etiopczyka Tedrosa Ghebreyesusa na stanowisko szefa WHO. Jedną z jego pierwszych decyzji było zaproponowanie kandydatury Roberta Mugabe, który przez 30 lat był komunistycznym dyktatorem Zimbabwe na funkcję ambasadora WHO. Sam Tedros Ghebreyesus wywodzi się z komunistycznej partyzantki Tigrajski Ludowy Front Wyzwolenia, która toczyła bratobójcze walki z komunistyczną juntą Mengystu Hajle Marjam. (To oddzielny, bardzo ciekawy temat dotyczący tego, jak wielu szefów międzynarodowych organizacji wywodzi się ze skrajnie lewackich ugrupowań. Pamiętacie Państwo niejakiego Manuela Barroso, który był szefem Komisji Europejskiej, a w młodości członkiem maoistowskich ugrupowań. Wyobraźmy sobie jakiegoś lidera światowego, który w ramach „błędów młodości” należał do jakichś organizacji odwołujących się do innego ludobójcy – np. Hitlera.) Całkowicie uzależniona od Chin Etiopia to teraz „Little China”.

Ale to nie wysługiwanie się chińskim panom jest największym grzechem WHO. Od lat toczy ją nepotyzm, korupcja i gigantyczne marnotrawstwo. Sami mamy w pamięci jedną z wielkich afer z 2009 roku, kiedy to organizacja ogłosiła pandemię świńskiej grypy. To wtedy, ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz odmówiła zakupu wielkiej ilości szczepionek, które WHO próbowała nam wcisnąć. Państwa unijne wydały na nie ogromne pieniądze – Francja ponad 1 miliard euro, Niemcy pół miliarda, Holandia 300 milionów euro, Włosi 250 itd. Potem odkryto, iż eksperci organizacji pracowali na rzecz koncernów produkujących bezużyteczne szczepionki, by walczyć z pandemią, której nie było. Rok później komisja Zgromadzenia Parlamentarnego Europy wszczęła nawet dochodzenie w sprawie działań WHO. Podobnie komisja Parlamentu Europejskiego. Inicjatorem śledztwa był wiceprzewodniczący komisji zdrowia publicznego Bogusław Sonik. Roztrwoniono ogromne pieniądze i odnotowano dziesiątki tysięcy szkodliwych skutków ubocznych zastosowania szczepionek. I co? I nic.

Od lat toczy ją nepotyzm, korupcja i gigantyczne marnotrawstwo. Sami mamy w pamięci jedną z wielkich afer z 2009 roku, kiedy to organizacja ogłosiła pandemię świńskiej grypy. To wtedy, ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz odmówiła zakupu wielkiej ilości szczepionek, które WHO próbowała nam wcisnąć. Państwa unijne wydały na nie ogromne pieniądze – Francja ponad 1 miliard euro, Niemcy pół miliarda, Holandia 300 milionów euro, Włosi 250 itd. Potem odkryto, iż eksperci organizacji pracowali na rzecz koncernów produkujących bezużyteczne szczepionki, by walczyć z pandemią, której nie było. Rok później komisja Zgromadzenia Parlamentarnego Europy wszczęła nawet dochodzenie w sprawie działań WHO. Podobnie komisja Parlamentu Europejskiego. Inicjatorem śledztwa był wiceprzewodniczący komisji zdrowia publicznego Bogusław Sonik. Roztrwoniono ogromne pieniądze i odnotowano dziesiątki tysięcy szkodliwych skutków ubocznych zastosowania szczepionek. I co? I nic.”

W 2020 roku, David Steinman, amerykański ekonomista nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla wezwał do ścigania Tedrosa Adhanoma Ghebreyesusa za ludobójstwo w związku z jego domniemanym zaangażowaniem w kierowanie siłami bezpieczeństwa Etiopii. David Steinman oskarżył  Teodorosa o bycie jednym z trzech urzędników kontrolujących etiopskie służby bezpieczeństwa w latach 2013-2015. Steinman, złożył skargę do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze. W oskarżeniu do Trybunału pisze, iż obecny szef WHO „był kluczowym decydentem w odniesieniu do działań służb bezpieczeństwa, które obejmowały zabijanie, arbitralne przetrzymywanie i torturowanie Etiopczyków” (Times). Skarga do prokuratorów MTK pojawiła się po tym, jak generał Berhanu Jula, szef sztabu armii Etiopii, wezwał w zeszłym miesiącu przywódcę WHO do rezygnacji. Oskarżył go o próbę zdobycia broni dla bojówek w prowincji Tigraj, gdzie armia etiopska walczy z lokalnymi rebeliantami.

 

Budżet WHO w 2018 roku wyniósł 2,9 miliarda dolarów. Na zatrudnienie wydano 930 milionów. Prawie 200 milionów na podróże. Loty klasą biznes i pierwszą, najlepsze apartamenty w najdroższych hotelach. 200 milionów – więcej niż na walkę z malarią, Ebola i AIDS razem. Do tego wystawne kolacje i przyjęcia w ramach 700 milionów na koszty korporacyjne. 122 miliony kosztuje utrzymanie siedziby w Genewie. Zastanawiali się Państwo kiedyś jak to jest, że te wszystkie wspaniałe międzynarodowe organizacje, to siedziby mają w jednym z najdroższych miast świata? Ja Państwu wytłumaczę. Jak się wychodzi z kwatery głównej WHO to przed nami skrzą się modre wody Jeziora Genewskiego, a tuż za nim są Alpy z Chamonix pod nosem. A już za górami można pluskać się w Morzu Śródziemnym na Francuskiej Riwierze. W ogóle to jak za drzwiami skręcić w prawo to jest Francja, a jak w lewo, to Włochy. Bajecznie. To dlatego nie można przenieść się do jakiejś tam Bułgarii, czy na Słowację

A to jest najlepsze: na sprzęt medyczny i wyposażenie medyczne wydano 176 milionów. Trzeba jednak przyznać że organizacja potrafi też o grosz zadbać, bo przez lata zgromadziła 5,7 miliarda dolarów majątku. 3,3 miliarda trzyma w szybko zbywalnych papierach, albo na kontach. WHO to nie poświęcający się lekarz w jakiejś zapomnianej przez Boga afrykańskiej wiosce, ale Tedros Ghebreyesus i 20 jego zastępców z jednej tylko siedziby w Genewie oraz dziesiątki szefów podróżników z kwater regionalnych na całym świecie zabawiający się na jakiejś konferencji w najdroższym hotelu Dubaju, albo Szanghaju.