W trakcie wtorkowego protestu polskich rolników w Dorohusku, działania inspektorów Sanepidu wywołały burzliwe reakcje.
Pracownicy Sanepidu z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad zdecydowali się przeprowadzić kontrolę żywności przygotowanej dla protestujących rolników. Jednakże, gdy na miejscu pojawiła się grupa dziennikarzy, inspektorzy wycofali się z inicjatywy, co spotkało się z gwałtownym niezadowoleniem ze strony protestujących oraz mediów.
Incydent ten wywołał wiele pytań dotyczących priorytetów inspektorów Sanepidu oraz wpłynął na atmosferę protestu. Rolnicy wyrazili swoje oburzenie, wskazując na inne problemy, które ich zdaniem wymagają natychmiastowej uwagi, takie jak import żywności z Ukrainy, którego jakość jest często kwestionowana.
Krytyka skierowana w stronę działań inspektorów Sanepidu była jednym z wielu głosów w narastających protestach polskich rolników. Incydent ten, który początkowo miał miejsce na granicy z Ukrainą, rozprzestrzenił się na całe terytorium Polski, a liczba uczestniczących w protestach rolników znacząco wzrosła.
W odpowiedzi na protesty polskich rolników, Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy zaapelowało o natychmiastowe odblokowanie granicy, podkreślając, że blokowanie granicy może negatywnie wpłynąć na ukraińską gospodarkę oraz zdolność Ukrainy do odparcia rosyjskiej agresji.
Należy również zauważyć, że niektórzy obserwatorzy sugerują, że działania Sanepidu podczas protestu mają charakter represyjny, mający na celu zniechęcenie rolników do uczestnictwa w protestach. Jednakże rolnicy konsekwentnie podkreślają, że ich celem jest ochrona polskiego rolnictwa i zdrowej żywności, a nie wywoływanie zamieszek czy agresji.
W miarę narastania napięcia i niezadowolenia wśród protestujących, wydaje się, że sytuacja pozostaje napięta, a rozwiązanie konfliktu nie jest jeszcze bliskie. Oczekuje się, że protesty będą kontynuowane, dopóki rolnicy nie uzyskają satysfakcjonujących odpowiedzi na swoje postulaty.